Forum Sharon den Adel Strona Główna

 Aborcja/Eutanazja.

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Lestat
Intro
Intro


Dołączył: 29 Lip 2007
Posty: 48
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 8:07, 06 Wrz 2008    Temat postu: Aborcja/Eutanazja.

Tutaj roztrząsamy za i przeciw aborcji/eutanazji - kwestie moralne, etyczne, prawne, osobiste spostrzeżenia (pozwoliłem sobie na wstawienie dwóch zagadnień w jednym temacie - w pewnym sensie są sobie pokrewne - choćby pod tym względem, iż budzą wiele kontrowersji).

Ostatnio zmieniony przez Lestat dnia Sob 8:08, 06 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Amy1981
What have you done
What have you done


Dołączył: 19 Sie 2008
Posty: 121
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Kępno
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 10:36, 06 Wrz 2008    Temat postu:

Jestem przeciw i za - według mnie powinno to być tylko w kryzysowych sytuacjach.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
maeror
What have you done
What have you done


Dołączył: 30 Sie 2008
Posty: 115
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 22:11, 06 Wrz 2008    Temat postu:

Ja jestem zdecydowanie przeciw...

[...]


Ostatnio zmieniony przez maeror dnia Pon 22:21, 09 Gru 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
karola_R
Intro
Intro


Dołączył: 27 Sie 2008
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Pruszków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 11:46, 07 Wrz 2008    Temat postu:

Ja jestem przeciw/za.

Aborcja według mnie jest morderstwem. I uważam, że powinna być zabroniona. Chociaz wyjątkiem mogła by być sytuacja w której życie matki i dziecka jest zagrożone.

Jeżeli chodzi o eutanazje to jestem zdecydowanie za.
maeror napisał:
A co? Człowiek sam nie może decydować o sobie? Nawet jeśli jest "roślinką"... Przecież jeśli kiedyś się wybudzi, to może chcieć żyć...

Najczęściej jest tak, że człowiek będący "roślinką" nie jest w stanie decydować o sobie. A o wybudzeniach nigdy nie słyszłam, no chyba że weźmiemy pod uwagę osoby w śpiączce.

maeror napisał:
A nawet jeśli sam chce eutanazji... To nie może wytrzymać cierpienia? Nie chce mu się dalej żyć? To niech się sam zabije i niech nie miesza w to innych...

Nawet jeśli taki człowiek jest w stanie decydować o sobie, to i tak jego życie jest uzależnione od pomocy innych. Czesto są to ludzie którzy doznali całkowitego paraliżu, więc jedyne co mogą to poprosić o zakończenie ich cierpienia.

A teraz mam do ciebie prośbę. Przez moment wyobraź sobie, że jesteś sparaliżowany. Jedynie widzisz i słyszysz co dzieje sie wokół ciebie.
I teraz odpowiedz mi na pytanie czy chciałbyś tak żyć?


Ostatnio zmieniony przez karola_R dnia Nie 12:12, 07 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
maeror
What have you done
What have you done


Dołączył: 30 Sie 2008
Posty: 115
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 12:48, 07 Wrz 2008    Temat postu:

Heh... To trudne pytanie, bo nawet w obecnej sytuacji nie chce mi się czasem żyć...
Ale jeśli miałbym być sparaliżowany, to nie chciałbym eutanazji...
Może by nawet takie życie było denerwujące lub nawet nie do zniesienia. Może w końcu nie mógłbym już wytrzymać sam ze swoimi myślami. I choćbym nawet jakoś przeraźliwie cierpiał, wolałbym tak dalej żyć, niż umrzeć w taki sposób... Dlaczego?
Po pierwsze... Tak mi podpowiada moja wiara.
Po drugie... Eutanazja byłaby dla mnie hańbą.
Po trzecie... Zawsze można mieć nadzieję...

[...]


Ostatnio zmieniony przez maeror dnia Pon 22:22, 09 Gru 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lestat
Intro
Intro


Dołączył: 29 Lip 2007
Posty: 48
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 14:42, 07 Wrz 2008    Temat postu:

Wiecie czemu lubię dyskusję na forach o aborcji/eutanazji? Bo są schematyczne. Zawsze zaogniają się w tych samych punktach - właściwie, nie powinno mnie to cieszyć, bo świadczy źle o naszym społeczeństwie - mianowicie, najwidoczniej, przy całym tym zgiełku wokół tych zagadnień, dalej brakuje jakichś zdrowych wniosków. Emocji nie brakuje, a te nigdy nie powinny brać góry nad rozsądkiem.

maeror napisał:
Przecież każdy człowiek zasługuje na życie...

maeror napisał:
Co to za matka, która nie poświęci się za swoje dziecko?


Mam nadzieję, że zauważyłeś, jak bardzo sprzeczne są twoje poglądy - z jednej strony, każdy zasługuje na życie - a z drugiej, matki mają się kategorycznie poświęcać - bo innaczej, nie są dobrymi matkami? Wiesz, napisałeś na końcu ostatniego posta, że mamy egoistyczne społeczeństwo. Ja się z tym zgadzam, zdecydowanie - tylko nie jestem tak do końca pewien, z całym szacunkiem, czy tak naprawdę pojmujesz sens tych słów - bo nic innego, jak właśnie egoizm przez Ciebie przemawia, skoro piszesz takie rzeczy.

maeror napisał:
Dużo ludzi przecież twierdzi, że człowiek ma prawo do życia, ale przy okazji mordowanie dzieci nienarodzonych nie narusza wg nich tego prawa... To nie głupie? Powinni więc żałować, że ich matki nie pomyślały o aborcji...


Przede wszystkim, z tym się można spotkać praktycznie wszędzie - dlaczego stawiasz tezę w zdaniu, jakoby aborcja była czymś tak bardzo nie przemyślanym, że gdyby "ich" matki miały taką możliwość, to by tego dokonały? Rozumiem, że ogólnie, twój post ma mieć wydźwięk pro-życiowy, życie ponad wszystko - oczywiście, zgadzam się - tylko co mają piękne ideały, białą czcionką na czarnym tle pisane, do właśnie, życia? Nic. Rozumiem etyczne pobudki, z którymi wiążesz swoje argumenty - ale to Ty musisz zrozumieć, jak bardzo skomplikowane jest życie, i nie możesz stawiać kobiet w jednym szeregu i sprowadzać ich do mianownika bezrozumnych istot - bo, choć pewnie nieumyślnie - tak właśnie robisz, stwierdzając, iż możliwość aborcji, jest czymś tak łatwym, nieskomplikowanym, i być może - przyjemnym - że kobiety są w stanie, po przyzwoleniu prawnym, od zaraz, dokonywać tego ochoczo. Wierz mi, nie są.

Trzeba też pamiętać o tym, iż aborcja to nie jest wynalazek tego, czy też, poprzedniego wieku - takich zabiegów dokonywano już dziesiątki/setki lat temu. Tego się nie da uniknąć, próbując zamknąć temat stwierdzeniem, "bo nie", "bo to przeciwko życiu", bo problem nie jest tak prozaicznie prosty.

maeror napisał:
Eutanazja też nie powinna mieć miejsca. Szczególnie wtedy, kiedy ktoś inny decyduje o życiu cierpiącego, czy jak go tam nazwiemy... A co? Człowiek sam nie może decydować o sobie?


Może - właśnie po to ludzie walczą o prawo do eutanazji - żeby móc decydować o sobie. To o czym Ty mówisz, to morderstwo - a to nie to samo, co eutanazja. Gdybyś wiedział, czym jest eutanazja, nie pisałbyć o morderstwie. Bo to są, dwie naprawdę, różne rzeczy.

maeror napisał:
A nawet jeśli sam chce eutanazji... To nie może wytrzymać cierpienia? Nie chce mu się dalej żyć? To niech się sam zabije i niech nie miesza w to innych...


Eutanazja, to nie jest samobójstwo - to prawo, do godnej śmierci człowieka, który nie jest w stanie udźwignąć cierpienia, jest ono daremne, i z pobudek etycznych, śmierć w tym momencie staje się wyjściem właściwym. Mieszasz pojęcia - jak się komuś nie chce żyć, to popełnia samobójstwo - odbiera sobie życie, z osobistych pobudek. To nie to samo, co chęć godnego odejścia z tego świata.

maeror napisał:
Po pierwsze... Tak mi podpowiada moja wiara.


Bóg na pewno jest bardzo wyrozumiały, i na pewno nie jest konserwatystą, jak np. nasz kościół, przez co wątpię, żeby miał żal do kogoś, kto dla przykładu, całym swoim życiem dał dowód na to, iż ma prawo umrzeć nie w cierpieniu, a spokojnie i z godnością.

maeror napisał:
Po drugie... Eutanazja byłaby dla mnie hańbą.


Dla Ciebie, może być hańbą - jesteś pewnie młody, pełen sił do życia, wszystko Cię jeszcze czeka (właściwie, to o sobie też piszę Wink ) - ale nie o "nas" w tym przypadku chodzi - nie możesz roztrząsać spraw tak ważnych dla całego społeczeństwa przez pryzmat własnego jestestwa - egoizm, kolego.

Wyobraź sobie siebie, za kilkadziesiąt lat - masz rodzinę, żonę, dzieci, wnuki - oddałeś dla nich dosłownie wszystko, każdą chwilę, każdy czyn i gest kierowałeś jedynie w stronę ich dobra - i kochają Cię wszyscy. Wyobraź sobie, że przychodzi im patrzeć, codziennie, bez cienia szansy na poprawę, jak cierpisz - wyobraź sobie ich cierpienie. Miałem wujka, który umierał na raka - byłem u niego tylko dosłownie kilka razy podczas jego kilkumiesięcznej agonii w szpitalu - mieszkał daleko. Za każdym razem nie mogłem patrzeć na to, jak cierpi - każdy najdrobniejszy ruch, gest, słowo, to były katusze dla niego - i wiedziałem, że on już też nie może tak dalej żyć. Gdyby jego życzeniem wtedy było umrzeć - chciałbym, aby zostało spełnione. Jeżeli czegoś dziś żałuję, to właśnie tego - że nie dane mu było umrzeć wcześniej. Umrzeć z godnością, nie dać powodów do cierpień najbliższym - to jest element poświęcenia, i miłości - a nie hańby, i egozimu.

maeror napisał:
Po trzecie... Zawsze można mieć nadzieję...


Ależ oczywiście, ona zawsze umiera ostatnia. Jednak samą nadzieją, żyć się nie da - tak samo, jak nie można żyć samym cierpieniem. W tym przypadku, trzeba żyć już nadzieją, iż gdzieś tam, po drugiej stronie, jest lepiej, niż w szpitalnym łóżku, przy akompaniamencie niekończącego się bólu.

maeror napisał:
Czy mamy pewność, czy gdzieś w głębi tej osoby nie ukrywa się chęć życia?


To, o czym mówisz, to śpiączka - to nie jest stan, który kwalifikuje się pod prawo do eutanazji. Więcej, jest to zdecydowanie stan, w którym życie jest elementem nieodłącznym - ludzie budzą się nawet po kilkunastu latach, i pamiętają słowa i obrazy z życia, które spędzili nieruchomo. Mam znajomego, który tak leży - i mam nadzieję, że prędzej się wybudzi, niż wcześniej. To jednak nie podlega dyskusji o eutanazji. Śpiączka - to coś zupełnie innego.

maeror napisał:
Był taki przypadek, chyba nie aż tak dawno... Było o nim nawet głośno...
Pewien chłopak miał jakiś wypadek. Nie wiem dokładnie jak był sparaliżowany, ale był. Ludzie go opuścili. Przeraził się chyba dalszym życiem. Chciał eutanazji. Wręcz chyba jej żądał. Odwoływał się tu i tam... Ale dobrzy i życzliwi ludzie o nim usłyszeli. Pomogli mu. Ma więc przyjaciół. Jakoś sobie radzi. I jest mu już dobrze... Cieszy się tym swoim życiem... Ale cóż... Przecież jak chciał, to trzeba go było przedtem zabić, nie?


Napisałeś tu o ludziach, ich braku wrażliwości i odpowiedzialności za najbliższych - co ma z tym wspólnego eutanazja? Nic. I nie "trzeba go było przedtem zabić" - jeśli fizycznie nie odczuwał bólu nie do wytrzymania, i nie groziło mu widmo śmierci w bólu i agonii, życia, w którym śmierć pozostawała jedynym celem - to naprawdę wątpię, czy ktokolwiek zgodziłby się na taką eutanazję.

maeror napisał:
Był też ten głośny przypadek w Stanach Zjednoczonych chyba...
Żona leżała całkowicie sparaliżowana, taka "roślinka". A kochany mąż co zrobił? Odwoływał się do sądów i w końcu zdobył prawo odłączenia jej od aparatów podtrzymujących jej życie. Hm... Ciekawe dlaczego to zrobił? Pewnie aż tak ją kochał, że stwierdził, że dłużej nie ma co już na nią czekać, że opiekowanie się nią jest już zbyt kłopotliwe, że lepiej sobie znaleźć inną... Oh... Jaka ta ludzka miłość jest piękna...


Nie masz zielonego pojęcia, o czym w tej chwili mówisz. Widzisz, problem polega na tym, iż swoją opinią pragniesz udowodnić, iż wydawanie wyroków i decydowanie za ludzi, jest złe, grzechem właściwie - nie wiem, nazywajcie to jak chcecie, podług upodobań etyczno/moralno/religijnych. A nie zauważasz, jak bardzo właśnie twoje wypowiedzi uderzają w ten właśnie ton - osądzania innych. Piszesz o tym człowieku tak, jakby to, co zrobił, było dla niego przyjemnością, żona - ciężarem. Nie wiesz jednak, jak bardzo musiała cierpieć, i jaki żal ją ogarniał widząc, jak człowiek, który ją kocha, i oddałby za nią życie - nie jest w stanie niczego zrobić. Widzi w nim tę bezsilność, która go wyniszcza. Ona wie, że zrobiłby dla niej wszystko - trzyma go za rękę, i słucha, jak mówi jej, że cały świat podporządkuje jej cierpieniu, będzie przy niej 24 godziny na dobę, i sam prędzej umrze z wyczerpania, niż pozwoli jej odejść.
Nie jesteś w stanie pojąć, jak się czuje człowiek, który idzie do sądu, i prosi o nakaz zabicia własnej żony - nie rozumiesz, iż mógł się kierować jedynie jej dobrem, jej miłością, niczym więcej. Nie możesz tego widzieć, ponieważ widzisz tylko to, co chcesz widzieć.
I teraz powiedz mi - nie wiedząc tak wiele o nich, nie mogąc tak naprawdę pojąć emocjonalnego ciężaru, jaki na nich wtedy spadł - naprawdę uważasz, że możesz tak pochopnie oceniać go/ich? Właśnie o to mi chodzi, kolego - ja rozumiem idealistyczne podejście do życia - ale nie rozumiem, co mają one wspólnego z prawdziwym życiem.

maeror napisał:
Powiem Ci też jeszcze jedno...
Nie nam decydować o ludzkim życiu...


Jesteś tego naprawdę pewien? A mi się wydaje, że i słowem można kogoś zabić, i każdym naszym czynem, możemy kogoś uratować, bądź odesłać na tamten świat. Wydaje mi się, że to właśnie my, a nie Bóg, najcześciej decydujemy, i powinniśmy decydować, o ludzkim życiu - dajemy je, i zabieramy. Także, nie wiem, jak się mają twoje słowa do rzeczywistości - powiem za to w ten sposób: spróbuj z nimi iść do lekarzy, którzy codziennie trzymają w rękach ludzkie życia, jak cieńką pajęczą sieć, i decydują o ich życiu - powiedz to wszystkim tym parom, które własnie podejmują decyzję - o życiu dziecka, bądź matki - iż nie im o tym decydować - że ma być, tak, jak w "prawie napisali". Idź do takiego męża, człowieka załamanego, na skraju upadku - i powiedz mu, zimno, prosto w oczy patrząc - żeby się wziął w garść, bo życie jego żony nie ma znaczenia - ponieważ jaka by była z niej matka, gdyby nie urodziła tego dziecka. Nie życzę Ci tego - ale spróbuj to powiedzieć kiedyś komuś bliskiemu, albo lepiej - skopiuj ten tekst, i podsuń twojej ukochanej, jak będziecie się zastanawiać, nad waszymi, i waszego dziecka, dalszymi losami.

Zabrzmiało okrutnie, mściwie, i w ogóle - tragicznie Wink Ale nie miej do mnie prestensji - ja Ci po prostu próbuję uświadomić, o czym w ogóle piszesz. Bez urazy, jeżeli jakąś poczujesz.


Ostatnio zmieniony przez Lestat dnia Nie 15:00, 07 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
maeror
What have you done
What have you done


Dołączył: 30 Sie 2008
Posty: 115
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 18:41, 07 Wrz 2008    Temat postu:

[...]

Przepraszam, rzeczywiście osądzałem innych...


Ostatnio zmieniony przez maeror dnia Pon 22:29, 09 Gru 2013, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Sharon den Adel Strona Główna -> Na poważnie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
gRed v1.3 // Theme created by Sopel & Programosy
Regulamin